Rozdział 1 "Cierpienie wymaga więcej odwagi niż śmierć. ~ Napoleon Bonaparte"
...Kolejna samotna zima. Jak co wieczór przesiaduje na parapecie z
kubkiem gorącego kakao i wpatruje się w piękny zimowy krajobraz..
okrywam się szczelniej grubym, ciepłym swetrem, zakładam słuchawki na
uszy zatracając się w muzyce.. Wspomnienia wracają.. zeszła zima była
inna.. byłeś Ty, byłam szczęśliwa, miałam wszystko, nie potrzebowałam
niczego więcej... kiedy Ty nagle, niespodziewanie odszedłeś.. odszedłeś
bez słowa pożegnania czy choćby jakichkolwiek wyjaśnień, a ja nawet nie
miałam szansy Cię zatrzymać.. od znajomych dowiedziałam się, że
wyjechałeś z miasta.. tak po prostu już Cię nie ma tu.. tak po prostu
zostawiłeś mnie bez jakiegokolwiek kontaktu.. zniknąłeś od tak z mojego
życia, tak nagle.. czemu tak się stało? czemu to zrobiłeś? czemu mnie
pozostawiłeś samą? czy dla Ciebie się nie liczyłam? czy te wszystkie
uczucia były tylko złudzeniem? a może byłam po prostu kolejną zabawką,
którą się znudziłeś i porzuciłeś?.. Pytania bez odpowiedzi prześladujące
mnie każdej nocy.. mimo iż minął już rok od tego zdarzenia, odkąd nie
ma Ciebie u mego boku.. nigdy choć na chwilę nie zapomniałam o tym.. tak
samo jak nie zapomniałam o Tobie.. Twych pięknych zielonych oczu w
które się wpatrywałam, od których bił ten blask szczęścia widząc moją
postać.. Twoich ust który dotykały moje, które zawsze układały się w
piękny i szczery uśmiech.. Twoich silnych ramion, który obejmowały mocno
gdy byłam smutna i nie tylko dając poczucie bezpieczeństwa.. dźwięku
Twojego głosu, który tak czule otulał mnie do snu.. po prostu brakuje mi
całego Ciebie.. po raz kolejny wspominając Ciebie płaczę.. płaczę jak
małe bezbronne dziecko.. czuje gorzkie łzy spływające po mych
policzkach.. obejmuje nogi i chowam twarz w kolanach nie przestając choć
na chwile płakać.. nie potrafiąc już dłużej walczyć z bólem.. już dawno
się poddałam.. Jednak ten wieczór był inny niż wszystkie do tej pory od
twego odejścia.. siedząc na parapecie usłyszałam ciche pukanie do drzwi
mojego mieszkania.. przez chwile zastanawiałam się czy otworzyć,
przecież nie spodziewałam się gości.. lecz pukanie się nasiliło.. powoli
wstałam i poszłam w stronę drzwi.. kiedy je otworzyłam byłam w szoku,
zamurowało mnie, nie mogłam uwierzyć w to co widzę.. znów zalałam się
łzami..
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz