środa, 23 stycznia 2013

Rozdział 3 "Każdy człowiek na świecie, nawet w cierpieniu kocha życie. ~ Ezop"

..Siedziałam na podłodze jeszcze przez dłuższy czas od momentu jego wyjścia. Powoli analizowałam poszczególne wydarzenia tego wieczoru. Marcus wrócił.. był tu.. jutro znowu tu wróci.. rozmawiałam z nim i.. pozwoliłam na jego pocałunek. Teraz dopiero dostrzegłam jak bardzo za nim tęskniłam, jak moje ciało było spragnione jego dotyku. Uszczypnęłam się w rękę by upewnić się, że nie śnie, po czym postanowiłam się w końcu ruszyć. Wstałam i poszłam w stronę łazienki. Długi prysznic to było coś czego potrzebowałam. Wychodząc otarłam się ręcznikiem, przebrałam w pidżamę i szybko skierowałam się w stronę ciepłego łóżka. Zanim się położyłam sprawdziłam komórkę. Miałam 10 nieodebranych połączeń i 8 nieodczytanych wiadomości. Wszystkie były od Zoey mojej przyjaciółki, z którą przyjaźnie się już od 4 lat. Odczytałam każdą wiadomość po kolei i postanowiłam, że jak tylko się obudzę, zadzwonię do niej i wszystko wyjaśnię. Spojrzałam na zegarek. Była 1:30.. niewiarygodne jak ten czas szybko leci.. Położyłam się i teraz poczułam jak bardzo byłam zmęczona. Zasnęłam od razu.. Kiedy się obudziłam była godzina 10:20. Sięgnęłam po telefon i szybko wybrałam numer Zoey. Nie musiałam czekać długo, odebrała po pierwszym sygnale i usłyszałam poważny głos przyjaciółki..
- Sophio Eleno Nadio Spencer.. czemu wczoraj nie odbierałaś moich telefonów ani nie odpisywałaś na moje wiadomości? Dziewczyno czy Ty wiesz jak ja się martwiłam? - Słyszałam w jej głosie gniew ale i troskę, po czym powiedziałam krótko..
- Marcus wrócił.. - przez chwilę panowała cisza..
- powtórz proszę, bo chyba nie dosłyszałam... - powiedziała Zoey.
- Marcus wrócił.. był wczoraj u mnie.. - odpowiedziałam i dodałam - i.. dzisiaj też ma przyjść.. - Znów nastała cisza.
- CO?! ale, że jak? - Zo była w szoku.
- Normalnie.. był wczoraj w moim mieszkaniu, rozmawialiśmy chwilę, dzisiaj ma przyjść i mi wszystko wyjaśnić i... - urwałam w tym momencie.
- i..? - Zoey czekała na odpowiedź
- i... doszło to pocałunku zanim wyszedł.. - zamilkłam. Czekałam na jej reakcje. Odezwała się po chwili.
- Sophie.. jesteś głupia, że mu na to pozwoliłaś..
- Wiem, Zoey wiem, ale wiesz, że nigdy nie myślałam ani nie postępowałam racjonalnie..
- Wiem Soph.. przepraszam Cię, ale muszę kończyć.. Francisco przyszedł.. odezwij się na wieczór, jak tylko będziesz mogła..
- Dobrze.. a Zoey.. przepraszam, że dałam Ci powody do zmartwień.. pozdrów Franka. - rozłączyłam się, wstałam z łóżka i przeciągnęłam się. Skierowałam się w stronę kuchni by zrobić i zjeść jakieś śniadanie. Gdy skończyłam poszłam się umyć i przebrać. Postanowiłam, że przed spotkaniem z Marcusem przejdę się na samotny spacer.. Wyszłam na zatłoczone ulicę Los Angeles zakładając słuchawki na uszy.. Zawsze lubiłam duże miasta, choć czasem mnie przytłaczały i czułam się jak mała zagubiona dziewczynka w supermarkecie.. ale ten klimat... Ci ludzie.. to jest to.. Szłam przed siebie, tak naprawdę nie miałam konkretnego celu mojej wędrówki. Po około godzinnym spacerze postanowiłam wrócić do domu. Kiedy dotarłam pod drzwi mieszkania zastałam już czekającego Marcusa. Przywitałam się z nim i wpuściłam do środka. Kiedy Marcus wszedł do mieszkania wiedziałam już, że moje pytania bez odpowiedzi w końcu się wyjaśnią...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz